Cześć.
Wczoraj dostałem niespodziewaną przesyłkę.
Ponad dwa lata temu wysłałem pierwszy list do amerykańskiego kierowcy wyścigowego -
Dana Gurneya (1931-2018). Odpowiedzi nie było więc rok później (w styczniu 2017) powtórzyłem list , który bardzo szybko wrócił bez sukcesu z informacją, że nie przyjmują więcej listów, gdyż kierowca jest chory a zalega im tysiące niezałatwionych listów.
Kierowca zmarł 2 miesiące temu.
A wczoraj przyszła odpowiedź na mój pierwszy list wysłany w marcu 2016 r.
W środku znalazłem moje niepodpisane zdjęcia, kilka naklejek, dwa "listy" wydrukowane przez rodzinę kierowcy oraz niespodziankę ! -
podpisaną wizytówkę Dana !!!.
Więc tak jakby autograf z "nieba" :)
Zapraszamy na naszą stronę -
www.autographs-f1.com